Faworki Ćwierczakiewiczowej

wtorek, 14 lutego 2023

Faworki Ćwierczakiewiczowej



W tym roku zamiast smażyć, postanowiłam przetestować faworki z krakowskich cukierni (chrust! w Krakowie jest chrust! ;)) i ku mojemu zdziwieniu, w dwóch, takich z tradycjami, znalazłam naprawdę bardzo dobre. Jeśli to kogoś ciekawi to w moim osobistym rankingu bezapelacyjnie zwyciężył Michałek, chociaż chrust od Śliwy, zwłaszcza jeśli ktoś lubi taki bardzo kruchy, ale nieco mniej delikatny, też jest pierwsza klasa :)
Ale oczywiście tłustoczwartkowy przepis dla Was mam! I to nie byle jaki, zapraszam dziś bowiem na faworki samej Ćwierczakiewiczowej :) (faworki, bo Ćwierczakiewiczowa była warszawska ;)).

Choć moje ulubione to od zawsze faworki mojej babci (najlepszy na świecie przepis znajdziecie tutaj), to te Ćwierczakiewiczowej zajmą chyba drugie miejsce. Są bardzo delikatne (choć nie aż tak jak te babci), bardzo kruche, dają się supercieniutko wałkować i mają piękne bąble. Czyli dokładnie tak jak powinno być :) To naprawdę doskonały przepis!

Jeśli chodzi o przeliczanie starych jednostek to zwykle staram się kierować wskazówkami z samych książek i tym razem łuty na łyżki przeliczyłam dokładnie wg instrukcji, które podaje Ćwierczakiewiczowa. Mam kilka przedwojennych łyżek i nie różnią się jakoś specjalnie pojemnością od tych współczesnych, czasem trafiają się może nieco większe, ale różnice nie są jakoś znaczące więc można śmiało z takich instrukcji korzystać :)

Usmażycie? :)

Faworki z przepisu Lucyny Ćwierczakiewiczowej


400 g mąki
1 łyżka cukru pudru
1 łyżeczka masła
8 żółtek
4 jajka
kieliszek araku (arak dzisiaj trudno dostać, można użyć ouzo, które ma ten sam, anyżkowy smak, ja polecam też rum)
+ cukier puder z wanilią
+ tłuszcz do smażenie (u Ćwierczakiewiczowej smalec, ja polecam po prostu olej)

Wszystkie składniki wymieszać, zagnieść gładkie ciasto. Ciasto będzie bardzo miękkie, wręcz nieco rzadkie, ale nie dosypujcie mąki, nie ma takiej potrzeby. Bardzo dokładnie wyrobić lub jeszcze lepiej wybić wałkiem, rozwałkować najcieniej jak się da. Ciasto kroić w dowolnej długości paski, naciąć na środku, poprzewlekać i natychmiast smażyć na dobrze rozgrzanym tłuszczu. Jeszcze ciepłe oprószyć cukrem z wanilią.

1 komentarz

  1. Uwielbiam faworki i z chęcią bym je teraz zjadła! Ostatnio jednak coraz częściej eksperymentuję w kuchni, ponieważ poznałam metodę jaką jest sous vide. Przepisy w internecie są naprawdę ciekawe i dają mi dużo radości, gdy próbuję je odtworzyć. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!