Mazurek daktylowy (bezowy)

poniedziałek, 21 marca 2016

daktylowy2a

Wielkanoc tuż, tuż, można już pomyśleć o mazurkach. Te, obok baby, tradycyjnie pojawiają się na świątecznych stołach. W starych księgach kucharskich przepisów na mazurki jest bez liku, to jeden z bardziej charakterystycznych dla polskiej kuchni wypieków. Są mazurki na kruchych spodach, są drożdżowe, waflowe, makaronikowe czy bezowe. Są mazurki bakaliowe, lukrowane, pomadowane, owocowe - do wyboru, do koloru! Ważne by mazurek był dość płaski, nieziemsko słodki i bogato zdobiony.

Dziś zapraszam na mazurek daktylowy, na bazie bezy (to jest dobry pomysł, jeśli pieczecie prawdziwe, staropolskie baby na dziesiątkach żółtek!), z dodatkiem orzechów, cytrynowej skórki i kawy. Bazowy przepis na ciasto pochodzi akurat z czeskiej książki (Marii Janků Sandtnerovej), ale podobnych bezowych czy makaronikowych (wystarczy wówczas zmielić orzechy) mazurków i w polskich książkach znajdziecie do woli :-)

Mazurek daktylowy z orzechami i cytrynową skórką

2 duże białka
100 g drobnego cukru
50 g daktyli
50 g orzechów włoskich
skórka otarta z połowy cytryny
szczypta zmielonej wanilii
szczypta mielonej kawy
+ kilka daktyli do dekoracji

Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec ubijania partiami dodając cukier. Wymieszać pianę z posiekanymi daktylami, orzechami, skórką i wanilią, masę rozsmarować na wyłożonej papierem blaszce, oprószyć kawą. Piec 10 min. w 140'C, następnie zmniejszyć temperaturę do 130'C i dopiekać przez ok. 30 min. Suszyć przy uchylonych drzwiczkach do ostygnięcia piekarnika
Po więcej przepisów na mazurki zapraszam również na mój drugi blog (Stoliczku, nakryj się!), tam przez lata nazbierało się ich już kilka :-)

6 komentarzy

  1. […] Mazurek daktylowy (bezowy, z orzechami, kawą i cytrynową skórką) […]

    OdpowiedzUsuń
  2. […] Mazurek daktylowy (bezowy, z orzechami, kawą i cytrynową skórką) […]

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny mazurek Moniś! Ileś Ty napiekła tych mazurów co? ;)
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Majana, Madziu, a ten ze zdjęcia jest niemal dokładnie sprzed 5 lat :) Ale jest tak pyszny, że postanowiłam go przypomnieć :) Miłego dnia i Tobie :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!