Pączki gospodarskie. Doskonały przepis sprzed ponad stu lat

czwartek, 8 lutego 2024


Kolejny tłusty czwartek i kolejny przepis na pączki. Na blogu możecie znaleźć już kilka rewelacyjnych recptów, wśród nich mój od lat ulubiony przepis na pączki bardzo dobre Disslowej oraz równie dobre i bardzo do nich podobne do nich pączki Marciszewskiej, fantastyczne pączki z zaparzanej mąki Ćwierczakiewiczowej i pączki warszawskie na słodkiej śmietance.


Dziś kolejny przepis na bardzo klasyczne i naprawdę doskonałe pączki Marii Disslowej. Pączki gospodarskie, bo o nich mowa, to pączki podobne do moich ulubionych bardzo dobrych, przygotowuje się je jednak z jeszcze bogatszego ciasta. Jest tu nieco więcej żółtek, nieco więcej masła, a mimo to ciasto jest lekkie i delikatne. Dobrze usmażone mają lekko chrupiącą, rumianą skórkę i bardzo puszysty, pyszny środek. 


Jeżeli chodzi o nadzienia to jestem wierna swoim upodobaniom i niemal zawsze wybieram klasyczną różę (bądź różę z dodatkami, np. z czarną porzeczką), tym razem nie było inaczej. Bardzo lubię też nadzienie z konfitury wiśniowej lub dżem malinowy i takie dodatki Wam najbardziej polecam, ale jeżeli lubicie bardziej wymyślne nadzienia w rodzaju rozmaitych kremów czy kajmaku, też będą tu pasować. 


Do pączków gospodarskich, jak do większości pączków z przepisu Disslowej dodajemy świeżą skórkę cytrynową i rum i to jest też moje ulubione połączenie smakowe, bardzo polecam :)

Tym razem zaszalałam (jak na swoje standardy :D) jeżeli chodzi o dekoracje, bo zamiast skórki pomarańczowej smażonej w cukrze, postanowiłam, idąc w ślady jednej z krakowskich sieciówkowych cukierni, ozdobić pączki suszonymi płatkami kwiatów, róży i bławatka, i wydaje mi się, że jest to całkiem przyjemny pomysł :) Myślę, że świetnie by tu też grała odrobina liofilizowanych malin. Jak szaleć to szaleć! Ale klasyczna skórka pomarańczowa oczywiście też będzie pasować :)


No to chyba tyle, polecam, bo pyszne! :)


Pączki gospodarskie Marii Disslowej


400 g mąki
250 ml mleka
20 g drożdży
75 g masła
50 g cukru
5 żółtek
1 jajo
kieliszek rumu
skórka otarta z cytryny

tarte płatki róży do nadziewania

+ tłuszcz do smażenia (więcej o wyborze tłuszczu pisałam w tym poście)

+ lukier i płatki kwiatów/skórka pomarańczowa albo cukier puder do dekoracji

W garnuszku wymieszać 100 g mąki, letnie mleko i drożdże, odstawić do podrośnięcia. Żółtka i jajko ubić z cukrem i skórką cytrynową na puszysty, kremowy kogel-mogel (Disslowa radzi ubijać na parze). Ubite jajka dodać do zaczynu, wymieszać, dodać resztę mąki i rum, dokładnie wymieszać, dodać rozpuszczone i lekko przestudzone masło, zagnieść gładkie ciasto. Odstawić do wyrośnięcia (na ok. 1-2 godziny, ciasto ma podwoić objętość). Wyrośnięte ciasto podzielić na porcje, każdą z nich nadziewać łyżeczką róży bądź dowolnego innego nadzienia), sklejać i formować pączki. Ułożyć na stole złączeniem do dołu, przykryć ściereczką i odstawić do ponownego wyrośnięcia (ok. 30 min.). Smażyć z obu stron w rozgrzanym tłuszczu na złoto, osączyć na ręczniku papierowym, polukrować lub oprószyć cukrem pudrem, udekorować.




Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania!