Mizeria

sobota, 26 lipca 2014

mizeria

Sezon ogórkowy (nic się nie dzieje, tylko usiąść i patrzeć, czy ogórki dobrze rosną.. ;-)) w pełni, więc czas na letnią surówkę. Może się wydawać, że kuchnia polska w surówki i jarzynki nie obfituje, ale jak się dobrze zastanowić to jest tego mnóstwo: mizeria, pomidory z cebulką i śmietaną, surówka z białej kapusty, z czerwonej, nie mówiąc o wszelkich kiszonkach i jarzynkach "na ciepło".

A mizeria to letni hit, zawsze z utęsknieniem czekam na młode gruntowe ogórki, które najlepiej smakują chrupane ze skórką wprost z grządki, a jeszcze lepiej ze śmietaną. Mizeria to jedna z tych surówek, które mają sporo wspólnego z chłodnikami, ja przygotowuję ją dość gęstą i w bardzo podstawowej wersji, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by dodać do mizerii również koper czy młody szczypiorek, nieco więcej śmietany i przypraw i chłodnik ogórkowy gotowy :-)

Mizeria

kilka gruntowych ogórków
śmietana
sól, pieprz, ewentualnie cukier
opcjonalnie: koperek, szczypior, natka pietruszki

Ogórki obrać, pokroić w plasterki, doprawić solą i pieprzem, wymieszać ze śmietaną.

--------------------------------------------

ENGLISH, PLEASE!

Cucumber Salad "Mizeria"

some fresh cucumbers
sour cream
salt, pepper, optionally: pinch of sugar

optionally: fresh dill, chives or parsley

Peel the cucumbers and slice them thinly. Season with salt and pepper, mix with sour cream and with some dill, chive or parsley if desired.

mizeria1


12 komentarzy

  1. Ha, "ewentualnie cukier" - mizera słodka/słona wyznacza podział w rodzinie M na ludność napływową (słoną, typu ja lub szwagierka), a resztę wychowaną na wyraźnie słodkiej mizerii teściowej. Przyznaję, że pod wpływem słodkiej większości zaczęłam lekko słodzić, uzyskując kompromis ;) (oby nie zgniły ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. O proszę :-) Dla mnie to są w sumie dwie oddzielne surówki, mizeria=słona, ze śmietaną, surówka no-name z ogórków = słodko-kwaśna z cukrem i octem/sokiem z cytryny. Osobiście praktykuję tylko tą pierwszą, drugą jem "w gościach" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A, nie, może nie wyraziłam się jasno. Słodko-kwaśne, z octem: to moja babcia plus ja sama (tzw. sałatka szwedzka) - robię do słoików i cała moja rodzina b. lubi (a Tata je na miazgę). Natomiast ta mojej teściowej jest ze śmietaną i jest słodka, kropka. Bez elementu kwaśnego ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Jasno ;) to raczej ja niejasno ;) tzn. dla mnie mizeria to raczej bez cukru, a jak z cukrem to i z kwaśnym i bez śmietany i to już nie mizeria :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pychota! Mizeria z takich świeżych gruntowych ogórków jest najlepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pycha! U mnie mizeria zawsze na słono, ze śmietaną i cebulą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mizeria moim zdaniem to tylko i wylacznie na slono. Na slodko to juz nie mizeria, tylko surowka ogorkowa Dla mnie na slodko niejadalna. Moja tesciowa pochodzi spod Lodzi i robi wlasnie taka na slodko niejadalna, ja ze wschodu i u mnie robilo sie ze smietana. Tylko jeszcze troche cebulki jest tam konieczne:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tą cebulą to mnie zaskoczyłyście, bo tego to nigdy nigdzie nie jadłam ;). No, może szczypiorek czasem gdzieś bywał (raczej u mnie w domu), ale cebula - nie ;). A do tego słodkiego naprawdę można się przyzwyczaić, po pierwszym zaskoczeniu. Dodam, że barszcz teściowej też jest słodki...

    OdpowiedzUsuń
  9. Na Podkarpaciu bez cebuli ani rusz :D Moja Teściowa, na Śląsku, robi mizerię ze śmietaną, cebulą, octem, solą i cukrem. Na bogato :D

    OdpowiedzUsuń
  10. A przez chwilę wydawało mi się, że przepis na mizerię to nuda i nie warto o mizerii pisać :D O cebulce tylko czytałam, chyba nie jadłam takiej wersji, u mnie bywa czasem z koperkiem, bardzo lubię :)
    A barszcz to różnie, taki codzienny to słodki, ze świeżych buraków, ew. zrobionych "na barszcz" do słoików, kwaśny kiszony baaardzo rzadko.. :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczypiorek czy koperek to swoja droga, ale cebulka i bez tego musi byc. Jam tez z Podkarpacia.
    Ja w ogole nie rozumiem idei slodzenia tego, co slodzone byc nie musi. Nie wiem po co slodzic barszcz, ktory i tak jest od burakow slodki. Po co ja sie w takim razie mecze sie zakwaszaniem, zeby zneutralizowac slodycz?
    O plackach ziemniaczanych juz nie wspomne, bo to dla mnie jakis horror.

    OdpowiedzUsuń
  12. u mnie taki codzienny barszcz jest w sumie słodko-pieprzny raczej, kwaśne dodawane tylko po to żeby buraki kolor zachowały ;) przynajmniej tak babcia robi :-) A taki kiszony to już inna bajka, bez dosładzania zdecydowanie :-)
    A placki z cukrem, oj.. To, jak to Ptasia przy jakiejś okazji powiedziała, "jakby święta odwołali" :D Tylko z solą i kwaśną śmietaną jak dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!