Syrop z kwiatów czarnego bzu

piątek, 17 czerwca 2016

Bezinková št´ava

Na blogu Stoliczku, nakryj się! pisałam kiedyś o czarnym bzie: Gdyby nie pewna Basia, nawet przez myśl by mi nie przeszło, by zrobić syrop z czarnego bzu. W pamięć wrył mi się bowiem niezwykle przesłodzony smak czarnego bzu, syropu, a może to była nalewka? Ulepek ten miał być chyba cud-lekarstwem na wszelkie dolegliwości, może nawet i by był, gdyby tylko dało się go wypić.. Pamiętam na pewno, że 100 ml buteleczkę owego specyfiku, w którą wyposażyła mnie troskliwa babcia, gdy wyjeżdżałam na studia, woziłam nienaruszoną przez kilka lat, przeprowadzała się ze mną, w końcu chyba gdzieś szczęśliwie zaginęła.. Dlatego, gdy całkiem niedawno, w pięknym Czeskim Krasie zbieraliśmy z Basią i Łukaszem bezinky - do tematu syropu podeszłam bez większego entuzjazmu. Z entuzjazmem podeszłam do samego zbierania, w ogóle bardzo lubię zbierać, lubię też lokalne przepisy i zwyczaje, a w Czechach, jak się okazało, zbieranie bzu na bezinkovą šťávę, jest chyba takim majowo-czerwcowym zwyczajem właśnie (...), ale jednak, jak wówczas jeszcze myślałam, syrop z czarnego bzu to nie moja bajka. Jakże się myliłam!

I tak to właśnie wygląda. Syropu z kwiatów czarnego bzu nie wynalazłam w żadnych księgach o polskiej kuchni, nie próbowałam go nigdy wcześniej, syrop ten poznałam w Czechach (ów specyfik mojej babci to raczej była nalewka, babcia na szczęście dała się przekonać do znacznie smaczniejszego syropu, w tym roku również zamówiła kilka buteleczek ;)), polubiłam od razu, ale nigdy jakoś specjalnie z polską kuchnią go nie kojarzyłam. Dopiero gdy zaczęłam pisać o kuchni polskiej, podrążyłam odrobinę i owszem, znalazłam syrop z czarnego bzu, dokładnie taki, jaki znam, w kuchniach regionalnych. Nie może być więc inaczej, syrop musi się tu znaleźć, jest przecież doskonały!

Przed czarnym bzem zdejmij kapelusz


Czarny bez (zarówno jego kwiaty jak i owoce) był na wsiach bardzo ceniony ze względu na jego właściwości lecznicze. Mając na myśli liczne jego zalety w Prusach Wschodnich  mawiano: przed czarnym bzem zdejmij kapelusz, przed jałowcem zegnij kolano (i jak dopowiadają złośliwi: z powodu tego jałowca i jałowcowych destylatów zwalano się często gęsto i z ogromną przyjemnością na kolana.. pod stół :) - ale nie o jałowcu dziś mowa). Kwiatów czarnego bzu używano również jako przyprawy - tu przypomnę pyszną zupę "nic" z czarnym bzem, rozcieńczony zaś syrop zwany był niekiedy napojem żniwiarzy, znakomicie bowiem gasi pragnienie w upalne, letnie dni.

Holunder, hyćka, czarny bez


Co ciekawe przepisy na syrop z kwiatów czarnego bzu trafiłam przede wszystkim wertując publikacje dotyczące tych regionów, na które duży wpływ miała kuchnia niemiecka, przepisy znalazłam w kuchni mazurskiej, wielkopolskiej, pomorskiej (na Kociewiu zarejestrowany jest jako produkt regionalny) czy śląskiej. Jeśli się mylę to proszę, wyprowadźcie mnie z błędu, ale myślę, że coś w tym może być, Holunderblütensirup jest w kuchniach niemieckich po dziś dzień bardzo popularny (Holunder - czarny bez). Jeśli kogoś interesują ciekawostki lingwistyczne to dodam, że w Wielkopolsce napój z kwiatów czarnego bzu nazywany bywa hyćką lub hyczką, co jest ciekawym regionalizmem pochodzącym z dialektu niemieckiego funkcjonującego niegdyś na terenie Księstwa Poznańskiego, a konkretnie od występującego w nim słowa Hitscheln czyli właśnie czarny bez.

No to syrop :-)

Syrop z kwiatów czarnego bzu


40 dużych baldachów czarnego bzu
1 l wody
1 kg cukru
3 cytryny

Kwiaty oczyścić (po przyniesieniu do domu rozłożyć na białej serwecie lub prostu na trochę odstawić żeby pouciekały zwierzątka, potem z grubsza obciąć kwiaty z łodyżek). Z wody, cukru i soku z 3 cytryn ugotować syrop, gorącym zalać kwiaty, odstawić na 2-3 dni w chłodne miejsce. Po tym czasie zlać syrop znad kwiatów, wlać do butelek lub słoików, można zapasteryzować. Serwujemy oczywiście rozcieńczony wodą :-)

2 komentarze

  1. Wszystko fajnie ale broń boże gorącą wodą zalewac kwiaty, po takim zabiegu można go pić, ale jako napój a nie leczniczy syrop gdzie wysoka temperatura zabiła wszystkie właściwości lecznicze i witaminy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy > Dziękuję za komentarz! Ja jednak pozostanę przy swojej metodzie, bo syrop piję zdecydowanie dla smaku (dość mocno rozcieńczony wodą sodową), dodaję też do deserów, do lodów :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!