Rabarbar w cieście. Placuszki z rabarbarem

poniedziałek, 8 maja 2017

Wiosenne menu


W przedwojennej prasie kobiecej bardzo popularne było publikowanie szczegółowych jadłospisów na kolejne dni danego tygodnia. Rozpiski takie miały ułatwiać paniom domu wydawanie dyspozycji kucharkom lub samodzielne zarządzanie domem i kuchnią. W numerze 8/1939 Kobiety w świecie i w domu na wtorek 25 kwietnia (dzień bezmięsny) zaproponowano: zupę cytrynową (na smaku z jarzyn), ryż zapiekany z serem, jako danie główne: szparagi krajane w żółtkowym sosie z grzankami i na deser: rabarbar smażony w cieście i konfiturę malinową. Brzmi bardzo apetycznie, prawda? Sama chętnie zjadłabym taki lekki, wiosenny obiad :-)

Tymczasem, podaję przepis na ów rabarbar smażony w cieście. W gazecie poleca się zanurzać w cieście pojedyncze kawałki grubych łodyg rabarbaru (podobnie jak jabłka w cieście), ja miałam bardzo cienkie, młode gałązki, usmażyłam więc placki. I tę wersję serdecznie polecam, placuszki z tego przepisu są bardzo puszyste i delikatnie, wyraźnie kwaskowe, doskonałe solo, świetnie komponują się też ze słodkimi dodatkami, nic tylko zajadać :-)

Placuszki z rabarbarem - przepis Elżbiety Kiewnarskiej z 1939 r.

2 jajka
2 łyżki mąki
1 łyżka oliwy
1 łyżeczka + 1 łyżka cukru
szczypta soli
rabarbar

Rabarbar umyć, pokroić na cienkie plasterki, przesypać łyżką cukru, odstawić na kilka-kilkanaście minut. Żółtka utrzeć z cukrem, oliwą i solą, dodać mąkę, ukręcić na ciasto nieco gęstsze niż na naleśniki. Dodać ubitą pianę z białek, wymieszać. Dodać rabarbar. Na patelni rozgrzać odrobinę tłuszczu, łyżką formować niewielkie placki, smażyć je z obu stron na złoto. Posypać cukrem pudrem lub podać ze słodką konfiturą.



5 komentarzy

  1. Pyszności!
    Cały obiad zresztą zapowiada się znakomicie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda? Okazuje się, że przedwojenna kuchnia to nie tylko ciężkie i tłuste dania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie placki niezaprzeczalnie kojarzą mi się z dzieciństwem, kiedy letnią, sobotnią, popołudniową porą moja matka je piekła. Pachniało w całym domu i wyjadało się je na bieżąco, nigdy nie przeleżały dłużej niż pół godziny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak, to zdecydowanie zapach ciepłych, beztroskich dni :) Dziękuję za tak piękny komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam, smaki z dzieciństwa. Coś wspaniałego.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!