Piernik Neli Rubinstein. O przygotowaniach do Świąt

wtorek, 5 grudnia 2017


Dojrzewający piernik Neli Rubinstein

Gdy w połowie jesieni rozmawiam ze znajomymi lub buszuję po internecie, nabieram przekonania, że ludzie w naszym kątku świata dzielą się na dwie grupy: tych, którzy niecierpliwie wyglądają pierwszych świątecznych dekoracji, pierwszych czekoladowych Mikołajów a choinkę najchętniej ubraliby już w pierwszych dniach adwentu i na tych, którzy w tym samym czasie zaczynają narzekać, że przez te wczesne przygotowania gubimy ducha, atmosferę Świąt i że jaka to za radość z Gwiazdki, kiedy myśli się o niej już od miesięcy. I oczywiście, ze kiedyś.. kiedyś to było inaczej..  

Śliwki, grzyby i pierniki 


W jesienno-zimowe krótkie dni, kiedy ciemno robi się tuż po 15, światełka na ulicach czy w sklepach witam z ogromną radością. Właściwie nie miałabym nic przeciwko, gdyby pojawiły się już końcem października i wisiały aż do marca.. :) Choinki może nie ubieram, ale zimowe gałązki borówek, ostrokrzewu czy eukaliptusa znoszę do domu, kiedy tylko zakończy się sezon na świeże kwiaty, a grzanie dłoni na kubku aromatycznej, zimowej herbaty czy spacery z kubkiem parującego grzańca w ręku uważam za jedną z większych zimowych przyjemności. I gdyby się tak dobrze zastanowić, to czy naprawdę te wczesne przygotowania do Świąt to tylko domena naszych czasów? Że kiedyś o Świętach nie myśleliśmy.. aż do Świąt? No a ten dojrzewający piernik, na który ciasto nastawiamy już w połowie listopada? A te śliwki, jabłka, gruszki na wigilijny kompot, które suszymy już we wrześniu? A te grzyby do barszczu i do uszek, które zbieramy przez całą jesień i suszymy, by na Gwiazdkę napewno wystarczyło? 

 To może dziś piernik? :) 

Piernik Neli


O pierniku Nela Rubinstein pisze tak: 
Jest to bardzo stary przepis, który jest częścią mojego rodzinnego "dziedzictwa" kulinarnego. Stosowała go moja babka, moja matka zaś, opuszczając po wojnie Litwe na zawsze, zabrała go wraz z innymi przepisami, które spisała potem dla mnie w małym zeszyciku (...) Stare przepisy każą odstawić go na dwa tygodnie lub nawet więcej. 
Jako że książkę Neli uwielbiam, to na jej piernik miałam ochotę już od dawna. I od razu powiem, że jest naprawdę świetny! Ciasto na ten piernik możecie zrobić wcześniej i odstawić nawet na kilka tygodni w zimne miejsce, spokojnie jednak można przygotować je tuż przed pieczeniem. Warto natomiast pomyśleć o nim ze dwa-trzy tygodnie przed Świętami, by upieczone miało czas odpocząć i nabrać wilgoci, wtedy na Święta będzie rozpływać się w ustach. Jeżeli upieczecie tuż przed Wigilią pozostanie moczenie go w kawie lub herbacie, co również jest całkiem pysznym pomysłem :) 

Piernik z przepisu Neli Rubinstein


1 szkl. miodu
po 1/4 łyżeczki utarego imbiru, cynamonu, goździków i gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki pieprzu czarnego świeżo mielonego
500 g mąki
3 duże jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki stołowe wódki
1 szkl. mielonych orzechów włoskich utartych z 1/4 szkl. cukru

Miód podgrzać z przyprawami, dodać proszek do pieczenia. Do ciepłego, ale nie gorącego miodu dodać jajka, wódkę, dobrze wymieszać. Dodać mąkę i orzechy utarte z cukrem, wyrobić gładkie ciasto*. Ciasto przełożyć do keksówki, piec ok. 60 min. w 180'C.

*W oryginalnym przepisie sposób postępowania jest nieco inny: najpierw łączymy mąkę z gorącym miodem i przyprawami, następnie dodajemy jajka i proszek do pieczenia rozpuszczony w wódce oraz orzechy. Zdecydowanie łatwiej zrobić to jednak w sposób, który opisałam powyżej (składniki łączą się znacznie lepiej, gdy najpierw wszystko podgrzejemy, dodamy jajka, a na końcu mąkę).

3 komentarze

  1. to moja ukochana książka :) A nie pamiętam czy piernik z niej piekłam , bo babę to wiadomo ,że tak :)
    Pięknie się tobie Monika udał

    p.s ja z tych co od września zbiera produkty domowe na święta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrobiłam 2 tygodnie temu i spokojnie sobie dojrzewa w piwniczce...będę go piekła w ten weekend. Jestem trochę zestresowana, bo to mój pierwszy dojrzewający piernik w życiu:) odezwę się jeszcze jak będzie gotowy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. margot > Alciu, ja też ją strasznie lubię :) Baba jest najlepsza, piekę ją tylko raz w roku, niech zostanie taka wyjątkowa :) Piernik też pierwsza klasa :)
    Ad PS: Ja też :D

    jakszef > Nie stresuj się proszę :) Wyjdzie doskonale, nie wiem co musiałoby się stać, żeby się nie udał! :)
    Możesz go upiec nawet dziś, żeby zdążył zmięknąć do Świąt, koniecznie daj znać jak wyszedł :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!